Wpisy

This is not the end, it is just the beginning

Mój Erasmus w Pradze powoli dobiega końca. Początkiem czerwca (dokładnie siódmego) muszę już być w Polsce. Postanowiłam przypomnieć sobie (i Wam :)) ten czas, który spędziłam w Pradze. Teoretycznie powinnam być tu dziewięć miesięcy, ale kiedy odjęłam wszystkie podróże, jakie w tym czasie odbyłam, to okazało się, że cztery miesiące spędziłam w drodze. Niemniej jednak cieszę się niezmiernie, że miałam możliwość odkryć to piękne miasto, poznać bliżej Czechów, ich kulturę. I mam nadzieję, że to nie jest mój ostatni pobyt w tym kraju.


Zaczęło się w sierpniu, kiedy razem z Agnieszką wróciłyśmy z Korsyki właśnie do Pragi (gdzie przygarnęła nas na jedną noc Ania). To tutaj czekali na nas rodzice. Po całodziennym zwiedzaniu stolicy Czech, wszyscy razem wróciliśmy pociągiem do Cieszyna.


Na dobre przeprowadziłam się do Pragi we wrześniu. Najpierw, przed wyjazdem do Hiszpanii, przyjechałam obejrzeć mieszkanie, które postanowiłyśmy wynająć razem z Barą, Karoliną i Lenie. 27 września przyjechałam na Hlavní nádraží w Pradze objuczona w (ogromną) walizę, plecak i jeszcze jakieś torby, i rozpoczęłam moją erasmusową przygodę. W ostatni weekend września odwiedzili mnie także moi pierwsi prascy goście :)


Październik był pod znakiem odkrywania Pragi i odwiedzin oczywiście. W każdy weekend ktoś do mnie przyjeżdżał, więc nie narzekałam na nudę. Wtedy (dzięki Ani) odkryłam farmerski targ (Farmářský trh) i blešak (pchli targ), które w soboty odbywają się nad Wełtawą, trzy minuty od miejsca, w którym mieszkam.

Od lewej: Bara, Vica z Węgier, Dany z Hiszpanii, Niklas z Niemiec i Lenie - czyli rodzina AFSowa w komplecie :)


Wzgórze Petřín jesienią. Fot. Basia
Początkiem listopada wyjechałam na szkolenie do Danii. Po powrocie, razem z moimi współlokatorkami zorganizowałyśmy Kolaudačkę, czyli parapetówkę. W listopadzie za wiele się nie działo. Jako, że w Pradze semestr zimowy kończy się jeszcze przed Bożym Narodzeniem, część zaliczeń miałam końcem listopada, więc musiałam przyswoić czeski, przeczytać kilka książek i trochę popracować.


W grudniu spędziłam tydzień w Brukseli na ECTP. Po powrocie czekała na mnie bardzo miła niespodzianka - do Pragi przyjechała Anahi - koleżanka z Paragwaju, którą poznałam będąc na wymianie we Francji. Ostatni raz widziałyśmy się w lipcu 2009 roku, kiedy pojechałam na lotnisku w Paryżu pożegnać się z Anahi przed jej odlotem do Paragwaju. Teraz Anahi przyleciała do Europy na Boże Narodzenie i postanowiła mnie odwiedzić razem ze swoim chłopakiem i ich uroczym synkiem :)


Styczeń był pod znakiem sesji. W tydzień musiałam uporać się z wszystkimi egzaminami, bo w połowie miesiąca wylatywałam na badania terenowe na Reunion. W styczniu odwiedziła mnie moja francuska siostra Clementine. Razem udałyśmy się na mecz hokeja, aby skosztować czeskiego folkloru ;)


Do Pragi wróciłam końcem lutego przeżywając szok termiczny. Po czterech tygodniach podróży w tropikach musiałam szybko dojść do siebie, bo czekał mnie ostatni semestr studiów, ostatnie miesiące w Pradze, do tego kilka szkoleń, wyjazdów.


Początek marca spędziłam znowu w Belgii. Po powrocie razem z przyjaciółmi, którzy przyjechali z Polski oraz ze znajomymi z Pragi świętowaliśmy moje 21. urodziny. Chociaż zbliżała się Wielkanoc, a w kalendarzu była już wiosna, to za oknem dalej było szaro, buro i ponuro, a nawet padał śnieg!


Pół kwietnia spędziłam w Polsce (najpierw Wielkanoc, potem Zjazd Etnologów, a w końcu Kino na Granicy). Zdążyłam jednak nacieszyć się praską wiosną. Pierwsze pikniki nad Wełtawą, spacery i wieczorne spotkania nad rzeką. Nad Wełtawą każdego dnia (odkąd tylko zaczęło świecić słońce) zasiadały tłumy ludzi, którzy przy piwie, winie, przekąskach spędzali ciepłe popołudnia i wieczory. W kwietniu odwiedziła mnie Alba - koleżanka z Hiszpanii, którą poznałam we wrześniu na seminarium University on Youth and Development, z którą także wybrałyśmy się nad rzekę :)


No i mamy maj, mój ostatni miesiąc w Pradze. Nie ruszam się stąd nigdzie (no może poza dwudniowym wyjazdem, który czeka mnie w tym tygodniu, ale nie, nie jadę do Polski, tylko.....na sam kraniec Czech :)).
W ubiegły piątek, z inicjatywy koła naukowego studentów etnologii, zorganizowany został Etnopiknik na wzgórzu Petřín. Wspaniałe miejsce, zielono, spokojnie (chociaż park jest w centrum miasta, rzut beretem od Hradczan). Zapach skoszonej trawy, domowe jedzenie, który każdy przygotował, shisha, gitara, śpiewy - czego chcieć więcej po tygodniu pełnym egzaminów?


Z każdym dniem coraz bardziej żałuję, że moja praska przygoda się kończy, że byłam tu tak krótko, że trochę czasu zmarnowałam na nicnierobieniu (chociaż czasem dobrze jest posiedzieć i ponudzić się). Ale mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będę mogła tu pomieszkać, pobyć, nacieszyć się tym miastem, miejscami, które są mi znane, lubiane, z którymi mam już wiele miłych wspomnień. Dlatego nie żegnam się z Pragą definitywnie, to nie jest koniec, to początek czegoś nowego (chociaż sama jeszcze nie wiem czego, bo nie mam pojęcia gdzie i co będę robiła od października). Także Pradze powiem "do zobaczenia". Kiedyś :-)

Jeszcze zanim wyjadę mam w planach odwiedzić kilka miejsc, których nie zdążyłam zobaczyć do tej pory. No i po coś w końcu stworzyłam moją czeską Bucket List! Gdybyście mieli jakieś wskazówki - co KONIECZNIE muszę zobaczyć, zanim wyjadę z Pragi, piszcie! :-)

6 komentarzy:

  1. To musi być niesamowite, tak przeprowadzić się do innego miasta w innym państwie. Swoją drogą Praga to piękne miasto :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, jest w tym coś niesamowitego. Najciekawsze jest odkrywanie tego nowego miejsca, poznawanie go od podszewki :) Pozdrawiam!

      Usuń
  2. kilka miejsc http://szurens.blogspot.com/2012/10/bilans-i-plan.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Praga jest tak blisko od Polski, że niestety mam wrażenie, że Polacy o niej zapominają, a szkoda. Mam wrażenie, że u nas obowiązuje zasada, że im dalej, tym lepiej, ładniej...

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak już ochłoniesz po spotkaniu z deszczową polską rzeczywistością to zapraszam do zabawy:
    http://filmowymelanz.blogspot.com/2013/06/liebster-blog.html

    OdpowiedzUsuń