Wpisy

no easy choice


Zdaj maturę. Najlepiej jak potrafisz, bo nie dostaniesz się na TE studia. W międzyczasie rób praktyki i staże, żeby dobrze nauczyć się zaparzać kawę i kserować dokumenty. Obroń pracę. Jedną, drugą, może nawet trzecią. Nie zapomnij o rozrywkach - trochę sportu, kina, kręgli, wakacji all inclusive. Do tego jeszcze znajdź miłość swojego życia, tak, żeby przed trzydziestką mieć co najmniej jedno dziecko, (dobrze płatną) pracę, plazmę na ścianie i wyremontowaną łazienkę, którą będziesz mógł się chwalić przed rodziną i znajomymi. Wszystko skrzętnie zaplanowane... Dzisiaj kilka słów o życiowych wyborach...

Marzec 2010 roku. Francja. Chociaż do matury pozostały trzy miesiące, już mogliśmy zacząć zapisywać się na studia. Poświęciłam godziny na wyszukiwanie kierunków, porównywanie programów, a także zasad przyjęcia. Chociaż we Francji jestem obcokrajowcem, mając francuską maturę byłam traktowana tak, jak francuscy uczniowie-kandydaci na studia. Francuski system szkolnictwa jest bardzo złożony i… skomplikowany. Osoby, które nie pałają chęcią do nauki, albo mają konkretny plan i chęć nauczenia się zawodu, wybierają dwuletnie szkoły policealne, przygotowujące do pracy (BTS). Ci bardziej pracowici przez kolejne dwa lata po maturze kontynuują naukę w liceum (tzw. prepa), żeby potem wziąć udział w konkursach do Grande École. Są też tacy, którzy zaraz po liceum idą na Politechniki, czy do École de commerce. Prawdą jest, że na uniwersytety idą osoby, które nie mają pomysłu co ze sobą zrobić. Rzadko kiedy liczba miejsc na pierwszym roku jest ograniczona (wyjątkiem jest np. Sorbona, która ma dość duże ograniczenia, ale to pewnie ze względu na „prestiż” i usytuowanie w Paryżu). Z kilkuset pierwszoroczniaków na drugim roku zostaje garstka, bo albo ludzie oblewają egzaminy, albo zmieniają kierunki. Nauczyciele w szkole powtarzali nam, żebyśmy nie dali zwieść się uczelnianej wolności i pomimo niewielkiej ilości zajęć w tygodniu sami pracowali i przygotowywali się do egzaminów. Zapomniał wół, kiedy cielęciem był.


Pamiętam te rozterki. Co zrobić? Wrócić do Polski, czy zostać we Francji i, z braku laku, zacząć studiować na Sorbonie (na którą się dostałam, pomimo wyżej wspominanych ograniczeń). O naukach politycznych na prestiżowym Sciences Po mogłam zapomnieć (nie chcieli mnie potraktować jako obcokrajowca, a z francuską maturą, chociaż zdałam ją nie najgorzej, jak na rok nauki we Francji, nie miałabym szans). Byłam w kropce i nie wiedziałam co robić. Po roku na emigracji z jednej strony chciałam wrócić do domu, rodziców, rodziny, przyjaciół i znajomych, z drugiej strony zakochałam się we Francji i ciężko mi było wyobrazić sobie powrót do polskiej rzeczywistości. Po długich rozmowach z moją Mamą „wymyśliłyśmy” moją przyszłość. Niestety w Polsce nie chciano zaakceptować mojej francuskiej matury. Chciałam zdać polską, jednak Ministerstwo Edukacji Narodowej mnie do egzaminów nie dopuściło. Pogodziłam się z tym i nie mając lepszego pomysłu rozpoczęłam studia na Uniwersytecie Śląskim, na etnologii (serio! Mama mnie zapisała, a ja miałam zamiar zwiać po pierwszym semestrze na UJ, na Politologię). Etnologia mnie wciągnęła. Już po kilku miesiącach nie wyobrażałam sobie, że miałabym studiować coś innego. Spędziłam wspaniałe trzy lata, które minęły zanim się obejrzałam. Szarą polską rzeczywistość pokolorowałam, jak umiałam najlepiej.

W czerwcu, z dyplomem licencjata w ręce, miałam kolejny problem. Byłam równie zdezorientowana, jak trzy lata temu, tylko tym razem Mama już nie chciała wybierać za mnie :D No więc, co dalej? Gap year? Myślałam o tym, nawet chciałam wyjechać na wolontariat. Kostaryka, Belgia – niestety (albo stety) nic z tego nie wyszło. Od stycznia żyłam w niepewności i ciężko mi było określić się czego chcę. Studiować? Podróżować? Zjechać dookoła świat? Na dłuższy wyjazd potrzebne są fundusze, więc może innym razem. Z wolontariatu nic nie wyszło. Mogłam też zostać w mojej kochanej Pradze. Przecież miałam świetne współlokatorki, które co chwilę wymyślały inny pretekst, żebym została, piękne mieszkanie, dwie minuty nad Wełtawę, do tego fajny Instytut i znajomych na uczelni, wyrozumiałych wykładowców i coraz lepszy czeski. Ale nie, nosi mnie, nosi i na „zasiedzenie” przyjdzie jeszcze pora. Być może będzie to Praga.

Tak więc postanowiłam, że już z rozpędu pójdę na tę magisterkę. Etnologia? –Co to właściwie jest ta etnologia? – pytają ludzie. –O człowieku? No powiedzmy. –I o geografii też? No też. –A co po tym można robić? < to zdecydowane moje ulubione pytanie. A co można, przepraszam, że zapytam, robić po socjologii, europeistyce, ekonomii, czy innym zarządzaniu? Po każdym kierunku nie mając pomysłu na siebie? No więc dobra, magisterka z etnologii. W Polsce? Złożyłam papiery do Poznania. Chciałam do Gdańska, ale 12 godzin jazdy pociągiem, przy moim trybie życia powsinogi, byłoby niewskazane. Chciałam spróbować też czegoś nowego. Bo pamiętam…. ostatnią niedzielę marca 2004 roku. Pamiętam ten dzień, chociaż było to 9 lat temu. Piękna, wiosenna pogoda. Po raz pierwszy w życiu zwiedziłam tego dnia Paryż. Spacerując po dzielnicy łacińskiej z rodzicami i naszymi znajomymi z Cambrai, nie mogłam wyjść z zachwytu. Zakochałam się w Paryżu od pierwszego wejrzenia. Mama wtedy powiedziała mi: "zobaczysz, będziesz tu kiedyś studiować". I miała rację. Po wielu miesiącach starań, tonach przygotowanych dokumentów, podań, wniosków, niepewności i oczekiwaniu.... udało się! Od listopada będę studentką École des Hautes Études en Sciences Sociales w Paryżu (M1 Ethnologie et Anthropologoe Sociale). Marzenia się spełniają!

5 komentarzy:

  1. Nasza oświata w Polsce nie jest obecnie ciekawa. Nowy system, który jest w aktualnie wprowadzany - wybór drogi życiowej już w I klasie liceum jest co najmniej delikatnie mówiąc nieporozumieniem. Dziecko w I klasie w wieku 15-16 lat (wybierając rozszerzenia) podejmuje już ostateczną decyzję na jakie studia pójdzie i zamyka tym samy sobie drogę na wiele innych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. A decyzja ta wpływa nie tylko na wybór studiów, ale także na dalszą ścieżkę zawodową. Idąc do pierwszej liceum wybrałam klasę nie ze względu na przedmioty, tylko na nauczycieli, którzy mieli mnie uczyć ;)

      Usuń
    2. System, który funkcjonował dawniej był o wiele lepszy. Kończąc liceum można było iść od medycyny, po politechnikę, uniwersytet - wszystkie kierunki - teraz trzeba zdawać kolejne rozszerzenia - ucząc się na własną rękę, aby wszystko nadrobić. Chore ..

      Usuń
  2. Gratulacje i powodzenia na studiach! Ja w tym roku zaczęłam studia w Gdańsku i marzy mi się po trzech latach studiować za granicą, ale na chwilę obecna czuję się strasznie zagubiona w tym studenckim systemie. Ciężko mi przestawić się po liceum i przeraża mnie to wszystko! Jakieś rady od doświadczonej studentki, która spełniła swoje marzenia? :)

    Pozdrawiam, zapraszam do mnie i biorę się za nadrabianie starszych postów, bo dopiero co tu trafiłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Marta! :) Co studiujesz? Nie martw się! Szybko wszystko ogarniesz :) Rady? Spełniaj swoje marzenia, zajęcia nie zając, nie uciekną i nie koniecznie są przeszkodą w podróżowaniu. Dla mnie są przerwą od podróży ;) Pozdrawiam ciepło!

      Usuń