Wpisy

Colours of Ostrava 2015 + wakacyjny konkurs


Lubicie festiwale? Muzyczne, filmowe, teatralne...? W czasie letnich wakacji jest w czym wybierać zarówno w Polsce, jak i za granicą. Już drugi raz, korzystając z niewielkiej odległości jaka dzieli mój rodzinny Cieszyn od czeskiej Ostrawy, postanowiłam wziąć udział w Festiwalu Colours of Ostrava. Do domu wróciłam przepełniona muzycznymi doznaniami i zaczęłam odliczać dni do kolejnej edycji. Co takiego ma w sobie ten festiwal i dlaczego warto wybrać się właśnie na tę imprezę? Zapraszam do czytania!

1/ Niesamowite miejsce!

Byłam na hipsterskim Open'erze i na będącym synonimem wolności Woodstocku, i chociaż obie imprezy odbywają się w nietypowych miejscach, na obrzeżach miast, to jednak teren Dolní Oblast Vítkovice (Dolny Obszar Witkowic), gdzie przebiega Colours of Ostrava, najbardziej przypadł mi do gustu. Co więcej, spacerując między wielkimi obiektami dawnej huty, majestatycznie unoszącymi się na całym terenie DOV, czułam się jak w bajce, w której odkrywałam kulisy dawnego kompleksu zakładów hutniczych, kopalni, czy koksowni! Ten wyjątkowy teren przemysłowy pochodzi z pierwszej połowy XIX wieku. Od końca XX wieku obiekty stopniowo uzyskiwały status zabytków kultury, aż do 2002 roku, kiedy cały teren z uwagi na jego wyjątkowy charakter został ogłoszony narodowym zabytkiem kultury. W tym roku na całym obszarze rozmieszczono aż szesnaście scen, na których odbywały się koncerty, pokazy, warsztaty, dyskusje...


Kompleks w Witkowicach jest świetnym przykładem tego, w jaki sposób można wykorzystać niefunkcjonujący już kompleks industrialny. To otwarte cały rok muzeum pozwala zwiedzającym przyjrzeć się z bliska światu nauki i techniki, wziąć udział w spektaklach i pokazach filmowych, czy różnorodnych wystawach. Jednym z miejsc na terenie kompleksu, które najbardziej mi się podoba, jest GONG, czyli sala koncertowa mieszcząca się w ogromnym pojemniku gazu wielkopiecowego (o szerokości ok. 70 m i wysokości 33 m)!

2/ Międzynarodowa, przyjazna atmosfera

Darzę Czechów ogromną sympatią i staram się, w czasie moich pobytów po drugiej stronie granicy, zarażać się od nich bezproblemową atmosferą, "bez napinki". Dzięki temu, że Colours of Ostrava ma miejsce blisko granicy z Polską i Słowacją, to właśnie przedstawiciele tych dwóch nacji są najliczniejszymi uczestnikami festiwalu (po Czechach rzecz jasna). Nie brakuje również innych obcokrajowców (w zeszłym roku poznałam np. przesympatycznych Australijczyków, którzy potem odkrywali przede mną uroki Sydney:)). Colours of Ostrava to festiwal międzygeneracyjny. Od małych bobasów karmionych piersią (chociaż w tym przypadku polemizowałabym, że taka głośna impreza to dobre miejsce dla kilkumiesięcznych dzieci), przez kilkuletnie szkraby w tłumiących dźwięk słuchawkach, młodzież, studentów, aż po osoby starsze - każdy może znaleźć w zróżnicowanym programie coś dla siebie. W porównaniu do gigantycznego Woodstocku (w zeszłym roku w Kostrzynie bawiło się około 750 tysięcy osób!!!), te 40 tysięcy w Ostrawie, to taka większa domówka :D

3/ Praktyczne udogodnienia

Pole namiotowe położone blisko terenu DOV, w śród drzew, które dają konieczny w taką upalną pogodę cień, duża liczba pryszniców i toitoi'ów (z papierem toaletowym!), kosze na śmieci co kilka metrów (na Woodzie śmietniki są rzadkością), krany z pitną wodą (za darmo!): ogromny plus za to wszystko! W ponad trzydziestostopniowym upale możliwość picia do woli zimnej wody jest bezcenna! Ogromną zaletą festiwalu są również udogodnienia dla osób niepełnosprawnych: podjazdy, toalety, specjalne podwyższenia, z których lepiej widać scenę. Bez dwóch zdań Colours of Ostrava to festiwal przyjazny uczestnikom.

4/ Korzystne ceny

Normalne ceny, takie jak w czeskich knajpach, to kolejna zaleta Colours of Ostrava. Lany Radegast za 33 korony? Proszę bardzo! A może knedlik z gulaszem/makaron/haluszki/inne kebaby....za mniej niż 100 koron? Smacznego! Dodajmy całodobowe mini-makro na polu namiotowym i niedaleko położone centrum handlowe, w którym można zrobić większe zakupy. Nic więcej uczestnikom festiwalu do szczęścia nie potrzeba. Do tego, bilet na festiwal to wydatek 375zł (czyli prawie 200zł mniej niż wlot na Open'era). Kupując wejściówkę wcześniej, można uzyskać zniżkę i kupić czterodniowy bilet nawet za 259zł! Skorzystałam z tego w zeszłym roku. W tym roku za możliwość wzięcia udziału w tym niesamowitym muzycznym wydarzeniu dziękuję Czech Tourism!

5/ Zróżnicowany program

Także program Colours of Ostrava zasługuje na uwagę. Oprócz międzynarodowych gwiazd, takich jak Mika, Björk, Kasabian, Rodrigo y Gabriela czy José Gonzáles wystąpili również czescy artyści: Zrní z filharmonią ostrawską, Tata Bojs czy Kieslowski. Od kilku lat także polska scena muzyczna ma swoich reprezentantów w Ostrawie. W tym roku na głównej scenie wystąpiła Kapela ze Wsi Warszawa, a muzykę alternatywną zagrali Bokka oraz The Dumplings. Dla mnie festiwale zawsze są okazją do poznania zespołów, o których wcześniej nie miałam pojęcia. W tym roku moje serce podbili między innymi The Woohoo Revue z Australii i Electro Deluxe z Francji/USA.

6/ Szansa na odkrycie Ostrawy

Od porannego wygrzebania się z namiotu, do popołudniowych koncertów pozostaje mnóstwo czasu do zagospodarowania, jednak pogoda zarówno rok temu, jak i w tym roku była taka upalna, że naszym głównym celem było znajdowanie cienia i miejsc z klimatyzacją. Razem z towarzyszącą mi Francuzką odkryłyśmy dwa fajne miejsca przy ostrawskim Placu Tomasza Masaryka, gdzie przeczekiwałyśmy największy skwar. Pierwsza miejscówka, to Mléčný bar NAPROTI (przy ulicy Kostelní). Jest to społeczna inicjatywa pozwalająca osobom niepełnosprawnym lub z innymi utrudnieniami odnaleźć się na rynku pracy. Naproti to proste i dobre potrawy w przystępnych cenach (festiwalowe menu kosztowało 89 koron), gniazdka i WiFi (przydatna sprawa kiedy mieszka się w namiocie) i przemiła obsługa. Drugie miejsce, to Cukrárna u Babičky (przy Placu Masaryka), gdzie serwują prze-pysz-ne lemoniady (dzisiaj jeden przepis wypróbowałam w domu), kawy i ciasta.

Więcej ciekawych adresów znajdziecie na mapie USE-IT, którą bezustannie polecam do zwiedzania europejskich miast. Z kolei dzięki aplikacji CoolCzechGuide (dostępna na Android i iPhone) zdobędziecie informacje o czeskich miastach i odbywających się w nich imprezach. Tak dobrze zaopatrzeni możecie wyruszyć na odkrywanie Ostrawy i innych miejsc w Republice Czeskiej, co wam serdecznie polecam, bo moje serce już dawno zostało gdzieś tam w okolicach Karláku w Pradze :)

Na koniec mam dla Was wakacyjny konkurs! Do wygrania jest przewodnik National Geographic po Wielkiej Brytanii (to tak w nawiązaniu do mojego, zbliżającego się wielkimi krokami, wyjazdu do tego kraju).


Zadanie konkursowe jest następujące:

Jaki festiwal (niekoniecznie odbywający się w wakacje) Ty drogi/a Czytelniku/czko polecił/abyś mi najbardziej? Opisz w dwóch-trzech zdaniach tę imprezę, odnosząc się do własnych doświadczeń. 

Odpowiedzi należy wpisywać w komentarzach poniżej tego postu. Czas macie do niedzieli 26go lipca, do godziny 20h. Ogłoszenie wyników w poniedziałek 27go lipca. Do autora/ki opisu, który najbardziej mi się spodoba, powędruje wspomniany przewodnik. Do dzieła! :)

8 komentarzy:

  1. Festiwale muzyczne są super. Bardzo żałuję, że nie było mnie w Ostravie. Dobrze, że jeszcze coś zostało do odwiedzenia w Polce:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. NIEzmiennie ten, który znasz, a który ja pokochałam dwa lata temu będąc na nim po raz pierwszy, czyli COLOURS OF OSTRAVA!!! muzyka to terapia, a industrial to żywioł, który w połączeniu daje magię eksplodującą kolorami tęczy. pragnę tam już być co roku, aż do końca swoich dni i o jeden dłużej - POLECAM wszystkim, bo każdy odnajdzie tam coś dla siebie! <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie najlepszym i godnym uwagi festiwalem jest Castle Party. Bolkowski zamek, na którym odbywa się ta impreza już od dwudziestu kilku lat przyciąga tłumy gości z całego świata, fanów rocka gotyckiego, mrocznych klimatów, dekadencji, ale także osoby, niesłuchające ciężkich brzmień, a chcące choć na kilka dni przenieść się w inną rzeczywistość. Warto też zwiedzić niezwykle urokliwe i malowniczo położone miasteczko pełne zabytków. Gorąco polecam bo naprawdę warto!!! Pozdrawiam, Anka Bolkowianka:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Takie festiwale lubię. Dobra muzyka i klimat. Na takich imprezach zamieniam sie w dziecko!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdecydowanie Carnaval Sztuk-Mistrzów w Lublinie! :) Niesamowite widowiska i spektakle teatralno-cyrkowe, artyści kuglarze, różnorodne warsztaty m.in. można nauczyć się żonglować, akrobatyki, zachwycić się niezwykłą kolorystyką i różnorodnością wydarzeń okołofestiwalowych, zaś artyści z całego świata udowadniają, że można "zawisnąć" nad codziennością i integrować się poprzez sztukę :) Polecam!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziewczyny! Dziękuję za udział w konkursie i za Wasze odpowiedzi :) Każda z nich jest tak barwna i zachęcająca, że mam nadzieję, że uda mi się dotrzeć na opisywane przez Was Festiwale. Niestety nagrodę mam tylko jedną. Przewodnik powędruje do....Marleny Kawczyńskiej :)
    Podróżnicze pozdrowienia!
    Karolina

    OdpowiedzUsuń
  7. Szykuje się fajne muzyczne przedsięwzięcie. Postaram się wpaść choć na trochę.

    OdpowiedzUsuń
  8. HURA !!! :) DZIĘKUJĘ ŚLICZNIE :)

    OdpowiedzUsuń