Odliczanie
czas zacząć. Do wyjazdu na Reunion pozostały dwa dni. Już jutro lecę do Paryża,
gdzie spotkam się z moim host-bratem. W czwartek mam zamiar jeszcze
odwiedzić koleżankę z Pragi, która obecnie jest w Paryżu na Erasmusie. A
wieczorem kierunek lotnisko.
Plan podróży - gotowy (mniej więcej).
CouchSurferzy - znalezieni.
Staram się ograniczyć rzeczy do minimum, ale nie jest to łatwe. Mini śpiwór, ręcznik, mało ubrań, kosmetykami podzieliłyśmy się z Marion i Natalią, żeby nie brać niepotrzebnie np. trzech tubek pasty do zębów. Najwięcej zajmują prezenty dla CouchSurferów, jednak miejsce ptasiego mleczka i innych polskich suwenirów dla naszych hostów, w drodze powrotnej zajmą zakupy z Reunionu.
Komputer, żeby zgrywać zdjęcia, filmiki i zdawać Wam relację z wyprawy, lustrzanka, żeby utrwalać piękne widoki - trochę się na noszę, ale mam nadzieję, że będzie warto. Dodatkowo w Pierwszym rozdaniu wypożyczalni sprzętu u Podróżnickich udało mi się zdobyć kamerę Samsung HMX-QF20.
Dzięki
wspaniałemu pomysłowi Ani i Jakuba (we współpracy z Samsung Polska)
podróżujący mogą wypożyczać (za darmo!) aparaty oraz kamery. Jeśli
chcecie się dowiedzieć, co zrobić, żeby otrzymać taki sprzęt w kolejnym
rozdaniu, zajrzyjcie na stronę Podróżnickich.
Ostatnio
jadąc pociągiem z Pragi do Cieszyna zajrzałam do starych zapisków, sprzed
trzech lat, kiedy mieszkałam we Francji i wracałam do Polski na tydzień, dwa.
Jak strasznie narzekałam wtedy na brak snu (przyzwyczajona do wysypiania się po
8-10 godzin w internacie i z 14 godzin w weekendy u rodziny goszczącej). Te 7
godzin, które przesypiałam wracając na kilka dni do Polski, było straszne i
wykańczające. Teraz, będąc na studiach opanowałam przerzucanie się na tryb o
nazwie „sesja”. Jestem w stanie w ciągu sesyjnego tygodnia zmobilizować się do
pracowania do rana, spania po 3-5 godzin i minimalizacji potrzeb (zmywanie
poczeka, prysznic może trwać 5 minut, a nie 20, a odpisanie na mejle można odłożyć
o (kolejne) kilka dni. Znalazłam jednak czas na zrobienie przemeblowania w
pokoju ;) Wszyscy się dziwią – jakim cudem studiując, angażując się w kilka
projektów jednocześnie i generalnie prowadząc dość aktywny tryb życia, znajduję
jeszcze czas na podróżowanie. Studia to nie wszystko, wprawdzie wypełniają mój
czas od października do czerwca, jednak staram się znaleźć równowagę między tym,
co przyjemne i pożyteczne. Długie weekendy, ferie, przerwy świąteczne staram
się spożytkować na wyjazdy – dłuższe, krótsze, czasem bardzo bliskie, ale
zawsze dające namiastkę przygody. Sesja? Trwa zazwyczaj dwa tygodnie. Tutaj w
Pradze ponad miesiąc. Udało mi się zmieścić wszystkie egzaminy w jednym
tygodniu. Nie było to zdrowe, bo miałam tydzień wyjęty z życia (zwłaszcza, że jesienią
nazbierałam sobie trochę nieobecności i zaległości), ale udało się i dzięki
temu mam 6 tygodni wolnego (oficjalnie 5, ale doszłam do wniosku, że w
pierwszym tygodniu nowego semestru za wiele się nie dzieje i mogę go opuścić).
Tak więc już w środę udam się na (zasłużone) wakacje, połączone z badaniami
terenowymi. Tymczasem wszystkim studentom życzę powodzenia w (radosnych) potyczkach w czasie sesji. Trzymam kciuki!
Śledzimy, śledzimy!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za miły pobyt i dużo materiału do badań:)
Sis:*