Muzułmanie nie piją alkoholu i nie palą papierosów? A może to tylko stereotyp, mit, który odbiega od rzeczywistości? Będąc w Rabacie, w niedzielny wieczór zostałyśmy zaproszone na kolację do znajomego sprzedawcy dywanów. Kiedy zapytałyśmy, co mogłybyśmy przynieść, żeby sprawić mu przyjemność, bez wahania odparł - butelkę wina. Tylko jak zdobyć ten zakazany owoc? Dzisiaj kilka słów o tym gdzie można nabyć napoje wyskokowe w kraju muzułmańskim, jakim jest Maroko.
Islam zabrania picia alkoholu i zakaz szkodzenia własnemu organizmowi jest wyraźnie zaznaczony w Koranie. Nie zmienia to jednak faktu, że wiele (wierzących) osób to robi i chociaż procentowe trunki nie są ogólnodostępne w sklepach czy restauracjach, można znaleźć miejsca, w których wszyscy spragnieni mogą się zaopatrzyć. Alkohol można nabyć też w barach czy dyskotekach, które z zewnątrz często wyglądają dość niepozornie i dopiero po wejściu, w kłębach dymu, można dostrzec grupy mężczyzn i bardziej wyzwolonych kobiet popijających piwo, wino, wódkę i inne napoje. Marokańskie prawo zakazuje jednak sprzedaży alkoholu Marokańczykom i policja robi naloty na tego typu miejsca, legitymując i egzekwując mandaty u osób, które uległy pokusie.
Co ciekawe, pomimo zakazów związanych z nabywaniem i piciem alkoholu, Maroko jest dość prężnym producentem wina pośród muzułmańskich krajów Afryki, a uprawę winorośli rozpoczęli kilka tysięcy lat temu Berberowie. My dość szybko doszliśmy do wniosku, że wydawanie kilkudziesięciu dirhamów na alkohol w barze doprowadzi nas do bankructwa. Postanowiliśmy znaleźć jakąś alternatywę, jednak kiedy tylko pytaliśmy w sklepikach spożywczych o sklep z alkoholem, sprzedawcy, mówiący dość płynnie po francusku, nagle przestawiali nas rozumieć, tak jakby potrafili posługiwać się tylko językiem arabskim. Na pomoc przyszedł nam recepcjonista naszego hotelu, który zaprowadził nas do świetnie zaopatrzonego sklepu z alkoholem. Jak to mówią, najciemniej jest pod latarnią - owe miejsce znajdowało się dwa kroki od posterunku policji, przy Marché Central, czyli głównym targu żywnościowym przy medynie.
Niepozorne wejście do sklepu monopolowego. |
Chociaż w barach alkohol jest dość drogi, w znalezionym przez nas sklepie ceny były przyzwoite. Przykładowo: butelka marokańskiego wina Guerrouane 45 dirhamów, mała butelka rumu 50 MAD.
Jak widzicie wino udało nam się znaleźć, jednak w czasie kolacji u naszego znajomego ani jego żona, ani pełnoletni synowie nie zostali poczęstowani czerwonym trunkiem.
Cóż, zakazany owoc smakuje najbardziej. Iran słynie z piwniczanych bimbrów i win. W Turcji alkohol jest legalny, ale nakładane są coraz większe ograniczenia (np. nie można go reklamować nawet parasolem na ogródku piwnym).
OdpowiedzUsuńWiększość moich tureckich znajomych nie pali i nie pije przy rodzicach (choć zdarza się, że np. ojciec kupuje paczkę dla siebie i dla syna, a palić zaczyna się tu dość wcześnie i nikt nie robi z tego tragedii). Ale większośc osób wzdryga się na samą myśl wygodnego siedzenia w fotelu z papierosem przy ojcu. Byłby to ogromny brak szacunku. Znam osoby, które mają 30 lat i wysokie pozycje, a chowają się przed rodzicami w ogródku. Alkohol? Niewyobrażalny.
Zawijanie w papier, plecaki... Klimat prohibicji, musiałaś mieć niezłą przygode :)
Dzięki za komentarz i za spostrzeżenia! Dokładnie jak piszesz, dorośli synowie Zaka (sprzedawcy dywanów) też mówili, że palą i piją, ale nie przy rodzicach, ze względu na respekt do nich...
Usuń