Wpisy

Mieszkam w zakonie



Mieszkam w zakonie. Tak. Już drugi rok mieszkam z zakonnicami. Pewnie zastanawiacie się dlaczego. W dzisiejszym poście powrócę do absurdów związanych z wynajmowaniem mieszkania we Francji i opiszę kilka klasztornych "smaczków", które urozmaicają mi i moim współlokatorom życie w tak nietypowym dla studentów miejscu. Co więcej i Wy, będąc w Paryżu, możecie spędzić tutaj noc! Zapraszam w nasze klasztorne progi ;)


Jesienią 2013 roku, kiedy dowiedziałam się o tym, że zostałam przyjęta na studia magisterskie do Francji, rozpoczęłam poszukiwania mojego paryskiego kąta. Wiedziałam, że nie będzie łatwo, bo miałam wielu znajomych z liceum, którzy borykali się z tym samym problemem kilka lat wcześnniej. Większość z nich kończyła w dziewięciometrowych chambre de bonne (pokoje na poddaszu kamienic dawniej przeznaczone dla służby), albo ze starszymi osobami (w zamian za tańsze zakwaterowanie musieli często świadczyć tym ludziom różne usługi typu sprzątanie, gotowanie, wyprowadzanie psa). Po miesiącu poszukiwań doszłam do wniosku, że prędzej zamieszkam pod mostem, niż znajdę coś sensownego. Myśl o mieszkaniu we wspomnianym chambre de bonne, w którym na bardzo małej powierzchni właściciele zdołali zmieścić łóżko, aneks kuchenny, prysznic, a nawet toaletę, przyprawiała mnie o objawy klaustrofobii.


W końcu natknęłam się na informacje o polskich Siostrach Nazaretankach, które pod Paryżem wynajmują pokoje rodakom. Pojechałam tam jeszcze przed rozpoczęciem roku akademickiego, żeby załatwić wszystkie formalności. O wszystkich papierach potrzebnych do wynajęcia mieszkania we Francji oraz o tym, jak znalezienie zakwaterowania we Foyer ułatwiło mi życie pisałam tutaj. Na początku nic nie wzbudziło mojego niepokoju, jednak początkiem listopada, kiedy miałam przenieść się do Paryża na dobre, czekając na opóźniony pięć godzin samolot, zaczęłam szukać w internetach informacji o miejscu, w którym miałam mieszkać. Nie był to najlepszy pomysł... Byli lokatorzy na różnych stronach wspominali fatalny stan domków, grzyb, pleśń, myszy i szczury. Do tego nieprzyjemną siostrę przełożoną i problemy z dogadaniem się (ktoś rezerwuje sobie miejsce w pokoju, a po przyjeździe ląduje na materacu w piwnicy). To, co przeczytałam sprawiło, że zaczęłam rozważać ucieczkę do domu ;) Nie poddaję się jednak tak łatwo, postanowiłam więc dać nowemu miejscu szansę.


Trafiłam do domku na skraju ulicy, kilkaset metrów od trzech pozostałych, w których mieszkają siostry. Nasz domek był koedukacyjny (pewnie dlatego znajdował się w takiej odległości od sióstr) i mieszkało w nim dziesięć osób. Przekrój polskiej migracji na obczyźnie. Pracownicy fizyczni z małych wsi, osoby z kilkoma dyplomami i znajomością trzech języków obcych, którzy i tak pracują fizycznie, bo znalezienie pracy we Francji, zgodnej z kompetencjami zawodowymi zdobytymi w Polsce, jest bardzo trudne. Do tego mistrzyni Polski w judo i dwójka studentów. Warunki faktycznie nie były szałowe. Grzyba w pokoju zakryłam rozwieszając na ścianie pareo przywiezione z Reunionu, a kiedy widziałam nogę myszy wystającą spod lodówki, atakowałam ją miotłą. Tak sobie żyliśmy w symbiozie, tworząc z moimi współlokatorami mniej lub bardziej zgraną rodzinkę. Wspólne obiady, kolacje, imprezy (gdyby nie moi współlokatorzy nie znałabym najnowszych hitów discopolo! :D). 

Małe problemy mieliśmy z naszymi sąsiadami, którzy czasami uprzykrzali nam życie robiąc imprezy przy samochodzie zaparkowanym pod naszymi oknami, czy zaczepiając nas (zwłaszcza dziewczyny), kiedy gdzieś szłyśmy (polskie przekleństwa mieli opanowane do perfekcji). Na szczęście kiedy tam mieszkałam nie doszło do żadnych nieprzyjemnych sytuacji, które niestety miały miejsce przed moim przyjazdem, a także kiedy już się stamtąd wyprowadziłam (kradzieże, nachodzenie, raz doszło nawet do rękoczynów :/). Bagneux to przedmieścia i jak to na przedmieściach bywa, jest tam bardzo kolorowo. Żeby nie było i my - Polacy na emigracji - wpisujemy się w koloryt lokalny stolicy Francji i paryskich przedmieść. Jednak mieszanka etniczno-kulturowa niektórych miejsc w Paryżu sprawia, że czasami zastanawiam się gdzie ja właściwie jestem...

Po roku w "bagnie" postanowiłam przenieść się do samego Paryża, intra-muros. Za pośrednictwem kolegi kolegi dotarłam do informacji o Domu Świętego Kazimierza (Œuvre de Saint Casimir). Miejsce to ma bogatą historię. Instytucja została założona w 1846 r. przez polskich emigrantów w Paryżu w celu niesienia pomocy Polakom nie mającym innego schronienia we Francji, weteranom, sierotom i ubogim. Dom był finansowany ze składek polskich rodzin szlacheckich, jak również ze spadków i darowizn. To tutaj mieszkał i zmarł poeta Cyprian Kamil Norwid. Od początków Domem zajmują się siostry zakonne ze Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia zwane szarytkami. Domem zarządza natomiast stowarzyszenie "Dar Św. Kazimierza". Obecnie siostry prowadzą opiekę nad osobami starszymi, a jedno skrzydło budynku udostępniane jest (bezdomnym i ubogim) studentom i przyjezdnym turystom.


Jak widzicie jest to klasztor z prawdziwego zdarzenia. Tak jak w Bagneux siostry były cztery i widzieliśmy je od wielkiego dzwonu (bały się przychodzić do naszego domku, w sumie to nie do końca wiemy dlaczego); sióstr Szarytek jest kilkanaście i widujemy się codziennie. Warunki są o niebo lepsze. Wprawdzie płacę więcej (bo zamiast 300€ płacę 450€; mam jednak wyższą niż w poprzednim roku dopłatę do mieszkania - CAF), ale do dyspozycji, razem z moją współlokatorką mamy dwudziestoparo metrowe studio z łazienką i aneksem kuchennym. Nie ma ani myszy, ani szczurów, ani innych atrakcji, które zapewniali nam mieszkańcy okolicy w "bagnie". Nie muszę dodawać, że za tę cenę w Paryżu ciężko byłoby mi znaleźć nawet chambre de bonne. Do tego nasz zakon znajduje się w przyjemnej XIII dzielnicy, niedaleko Biblioteki Narodowej, a do jednego z budynków mojej szkoły mam 6 minut piechotą! W tym roku znowu miałam szczęście i trafiłam na świetne współlokatorki. Tworzymy zgraną ekipę i aż żal będzie się rozstawać końcem czerwca :(



Poza wieloma plusami mieszkania w tym zakonie są dwa minusy. Pierwszym jest to, że odwiedzający nas goście muszą płacić za nocleg, nawet jeśli śpią w naszym pokoju (wtedy zamiast 30 euro płacą 15, więc nie jest źle; do tego nie ma problemu z odwiedzinami gości płci przeciwnej ;)). Tak jak w zeszłym roku udawało nam się "przemycać" znajomych na nocleg za darmo, tak w tym roku, ze względu na niedogodność numer 2 jest to niemożliwe. Drugim minusem jest to, że trzeba wracać przed 22h. Żeby dostać się na dziedziniec, z którego wchodzi się do naszego studio, trzeba przejść przez główny budynek, który zamknięty jest od 22h do 6h. Do zakonu wchodzi się przez potężne drzwi, które widzicie na zdjęciu. Nie ma klamki, nie ma zamka, trzeba więc za każdym razem dzwonić na dzwonek i czekać aż jedna z sióstr wpuści nas do środka. Ale, ale! "Polak potrafi" więc jakoś udało nam się poradzić sobie z tą niedogodnością, także nie martwcie się - wiem co nieco o nocnym życiu w Paryżu ;) Do tego myślę, że nasz zakon jest jednym z lepiej strzeżonych miejsc w Paryżu (podobnie jak sieć WiFi, do której hasło brzmi 'panjestmoimpasterzem').

Jak widzicie mieszkanie w Paryżu może być pełne nietypowych atrakcji.

Jeśli szukacie taniego i sprawdzonego noclegu w stolicy Francji, zarówno Siostry Nazaretanki, jak i Szarytki, wynajmują pokoje turystom i jest to dobra alternatywa dla drogich hoteli i oddalonych od centrum hosteli. Sprawdziłam, polecam ;)

Chcesz przewodnik "Jak zorganizować wyjazd do Paryża"? Zapisz się do newslettera!

* indicates required

19 komentarzy:

  1. Przydatny post i ciekawy. Ja właśnie namiastkę tego problemu odczułem, a nawet odczuwam teraz na własnej skórze. Za dość niedługi czas wybieram się do Paryża- raczej roboczo, na krótko. Pomimo tego chciałem jednak przedłużyć swój pobyt o jedną, może dwie noce. Ale przyznam szczerze, że ceny hoteli, a nawet hosteli no nie są atrakcyjne. Zdecydowanie nie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, nawet trochę odstraszające ;) Tutaj opisałam kilka tańszych miejsc: http://ethno-passion.blogspot.fr/2013/11/paryz-na-kazda-kieszen-tanie-noclegi-w.html

      Usuń
  2. Oh! Taki cenny post! Merci!

    OdpowiedzUsuń
  3. W Paryżu była już bardzo dawno temu...pora odświeżyć pamięć :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dziękuję za tekst! Nie raz już mnie ktoś pytał, czy znam/polecam jakieś lokum dla turystów w Paryżu. Teraz będę wiedziała, jakie namiary dawać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że namiary się przydadzą :) Pozdrawiam!

      Usuń
  5. No proszę w życiu bym nie przypuszczała, że można w takim miejscu znaleźć nocleg :) Warto wiedzieć na przyszłość nie tylko w Paryżu, ale i w innych miejscach, bo pewnie wszędzie jest to realne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawe! I nie wiedziałam, że w Paryżu są takie polskie instytucje, które oferują noclegi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawe!

    -----------
    http://travelingrockhopper.com

    OdpowiedzUsuń
  8. hej! też jestem studentką i tak się składa, że właśnie dostałam się na wymianę do Paryża, a na ten post trafiłam szukając najlepszego miejsca do mieszkania :) czy mogłabym się może z Tobą skontaktować (np. mailowo albo przez fb), bo mam kilka pytań dotyczących mieszkania w Domu św. Kazimierza, wszystkich formalności itd., a widzę, że świetnie sobie z tym poradziłaś? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! Gratulacje! :)
      Jasne, pisz na mejla: ethnopassion@gmail.com
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. wysłałam maila, bardzo dziękuję za zainteresowanie :)

      Usuń
  9. Ojesu, też tam mieszkałam przez miesiąc, ale w "osobnym" domku... niby tanie choć 10 euro na dzień to i tak 300 euro na mies. i gdyby człowiek się postarał to mógł znaleźć coś o podobnej cenie w Paryżu (oczywiście w collocation). Dojazd w nocy straszny i jeszcze to ukrywanie się przed siostrami z imprezami ;p gdybym była w głównym budynku to chyba bym ześwirowała :( :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to mieszkałaś w Bagneux, tam gdzie ja rok temu. W tegorocznym zakonie (z prawdziwego zdarzenia ;)) jest o niebo lepiej i nawet ukrywać się z imprezami nie trzeba :P

      Usuń
  10. oczywiście "w podobnej cenie" i colocation, muszę się jeszcze zbudzić :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. ha ha widzę, że noclegi u zakonnic mają swoją długą tradycję; słyszałam o nich od koleżanek, kiedy studiowałam, a było to ponad 10 lat temu ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Pozwoliłam sobie napisać mejla z kilkoma pytaniami:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Witam serdecznie :) słyszałam od przyjaciółki o takiej możliwości by nocować w zakonie ale nie miała dalszych informacji. W marcu jadę z synkiem i mężem na 6dni do Paryża i szukamy bezpiecznego oraz taniego noclegu. Przyznam że znam jedynie angielski i niemiecki więc jest jeszcze trudniej :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Domy gościnne prowadzone przez różne zakony, to bardzo dobra opcja. W tych prowadzonych przez polskie Siostry można bez problemu porozumieć się po polsku, a w pozostałych (mam nadzieję) z angielskim nie powinno być problemu :) Udanego pobytu!

      Usuń