"Dear Karolina, We are happy to inform you that your recent scholarship application for the Asia‒Europe Cross-Cultural Summer Academy 2013 in Malaysia has been approved." – mejl o takiej treści sprawił, że moje marzenie o pojechaniu do Azji zaczęło się spełniać. Planowanie trasy, zakup biletów, szukanie CouchSurferów, pakowanie i... tysiąc innych spraw do załatwienia. Pozdrawiam z Kairu, gdzie mam przesiadkę, tymczasem przeczytajcie o moich przygotowaniach do wyjazdu :)
Summer Academy to coroczne międzynarodowe wydarzenie mające miejsce na Uniwersytecie w Bangi Selangor, koło Kuala Lumpur. Dwutygodniowa konferencja, warsztaty, wycieczki skierowane są do osób związanych z AFSem – zarówno wolontariuszy, jak i pracowników. Kiedy tylko otrzymałam stypendium, postanowiłam, że przy okazji wyjazdu do Malezji odwiedzę Marion (przyjaciółkę z liceum we Francji; byłyśmy razem na Reunionie), która od czerwca studiuje na Filipinach.
Czas i kierunek podróży
Trasa i czas podróży częściowo uzależnione są od mojego stypendium w Malezji i chęci pojechania do Marion. Summer Academy trwa dwa tygodnie. Po oszacowaniu kosztów związanych z pobytem w Azji, wolnym czasem, który mam do zagospodarowania w te wakacje oraz odległościami postanowiłam, że do Malezji polecę już tydzień przed rozpoczęciem konferencji. Dzięki temu spokojnie będę mogła zwiedzić Kuala Lumpur, do którego na pewno wrócimy w czasie seminarium. Chcę pojechać także na wyspę Penang, którą zachwalali Wędrowni Ufale. 18 sierpnia zaczyna się Summer Academy. Poza wykładami, czy spotkaniami z ciekawymi ludźmi będziemy brali też udział w wycieczkach (między innymi do Melaki). Po konferencji, początkiem września razem z innymi uczestnikami SA pojadę do Singapuru. Stamtąd mam bilet na samolot prosto na Filipiny, do Manili. Z Marion spędzę trzy tygodnie, a przed powrotem do Europy zatrzymam się jeszcze na dwa dni w Kuala Lumpur.
Bilety
Do Kuala Lumpur polecę liniami EgyptAir z Budapesztu. Za bilet zapłaciłam 2400zł. Bilet z Warszawy kosztował ponad 3000zł, a z Cieszyna odległości do tych miast są podobne, więc lot z Budapesztu nie jest problemem.
Podobnie jak w Europie, w Azji też są tanie linie lotnicze. Rezerwując z dużym wyprzedzeniem można upolować bilety nawet za 1 euro. Jako, że ja rezerwowałam wszystkie przeloty w czerwcu i lipcu, na żadne okazje się nie załapałam, chociaż na ceny nie narzekam.
Z Singapuru do Manili, a także z Manili do KL polecę linią Cebu Pacific. Za pierwszy lot zapłaciłam 78 euro, a za drugi 40 euro (bagaż 15kg plus bagaż podręczny). Inne tanie linie latające na tych trasach, to AirAsia i Tigerair, jednak Cebu Pacific miało najkorzystniejsze ceny i połączenia (przynajmniej w dniach, które mnie interesowały).
Wizy
Zarówno do Malezji, jak i Singapuru osoby przyjeżdżające w celach turystycznych (do 90 dni) nie potrzebują wiz. Wymagany okres ważności paszportu przy wjeździe wynosi 6 miesięcy. Nie ma też obowiązku okazania biletu powrotnego przy wjeździe, jednak może tego zażądać przewoźnik.
Z kolei na Filipinach przy pobycie do 21 dni wymagane jest jedynie okazanie biletu powrotnego lub biletu do innego kraju, dokumentów potwierdzających cel przyjazdu, a także środków finansowych na pokrycie kosztów pobytu. Łapię się na styk, bo na Filipinach spędzę 19 dni. W przypadku dłuższego pobytu musiałabym wystąpić przed wyjazdem o wizę, która wystawiana jest przez filipińskie przedstawicielstwa dyplomatyczne i urzędy konsularne na okres do 59 dni.
Bezpieczeństwo
Pieniądze i dokumenty trzymane w różnych miejscach, kserokopie paszportu i dowodu osobistego, kserokopie biletów, numer do banku i ubezpieczyciela, nerka na wszystkie najważniejsze rzeczy, którą trzymam zawsze przy sobie – tego staram się pilnować w czasie każdego wyjazdu. Doszłam do wniosku, że wożenie pieniędzy przeznaczonych na cały wyjazd, nie będzie zbyt bezpieczne, więc będę systematycznie wypłacać z bankomatów na miejscu (zwłaszcza, że będąc w trzech krajach, waluty będą się zmieniały).
Kochana Mama wykupiła mi ubezpieczenie na czas wyjazdu (w sumie 7 tygodni). Wyniosło one 170zł, więc nie jest to jakaś olbrzymia kwota, a zawsze lepiej jest mieć świadomość, że w razie czego wystarczy, że zadzwonię pod wskazany numer i dobra wróżka przyleci rozwiązać moje problemy (to tak nie wygląda? No to lepiej mnie nie uświadamiajcie ;)).
Przed wyjazdem większość osób, które dowiadywały się, że jadę do Azji sama, pytało czy się nie boję (jedyną osobą, która o to nie pyta, jest mój Tata. On jednak przedstawił mi wszystkie czarne scenariusze, które (według niego) na mnie czyhają). Jasne, że obawiam się różnych niebezpieczeństw, które mogą mnie spotkać w trakcie wyjazdu. Mam jednak nadzieję, że podobnie jak podczas poprzednich podróży nic złego mnie nie spotka. Ostrożność i ograniczone zaufanie (ale też bez przesady, bo inaczej zostałabym w moim bezpiecznym pokoiku), a do tego uśmiech, który pozwala rozładować napięcie w stresujących sytuacjach – wszystko będzie dobrze! :)
Szczepienia
Przed wyjazdem do Azji trzeba się zaszczepić, co niestety kosztuje (i boli). Wirusowe zapalenie wątroby typu A (WZW A), dur brzuszny i meningokoki – zdecydowałam się na te trzy szczepienia, za które w sumie zapłaciłam 600zł. Pocieszające jest to, że jedna z tych szczepionek jest dożywotnia, druga na trzy lata, a trzecia na siedem, więc przynajmniej na jakiś czas mam spokój.
Noclegi
Najdroższe w całej tej zabawie jest dotarcie do Azji. Na miejscu wszystko podobno jest tanie jak barszcz. Zobaczymy. Ja, wielka zwolenniczka CouchSurfingu, postanowiłam pierwsze dwie noce w Malezji spędzić w hotelu (zarezerwowałam nocleg w miarę przyzwoicie wyglądającym miejscu dla backpackerów w KL (28zł/noc)). Jest to związane z tym, że jadę do Azji sama i mam nadzieję poznać w takim miejscu ludzi, z którymi mogłabym się wybrać na zwiedzanie.
Po dwóch dniach w stolicy Malezji jadę na wyspę Penang gdzie, po wielu staraniach, udało mi się znaleźć CouchSurfera. Po powrocie z wyspy spędzę jeszcze trzy dni w stolicy Malezji. Spotkam się wtedy z Asią i Pawłem (czyli Wędrownymi Ufalami), którzy będą mieli półtoradniową przerwę w KL przed wyprawą do Wietnamu.
Na czas konferencji mamy zapewnione zakwaterowanie w jakimś akademiku. Co dalej – tego jeszcze nie wiem. Wyjazd do Singapuru będziemy ustalać jak już się spotkamy na Summer Academy, zobaczymy kto ile ma czasu i jak to sobie wyobrażamy. Nie jestem zwolenniczką grupowych (4+) wyjazdów, ale mam nadzieję, że się jakoś dogadamy.
Na Filipinach będę oczywiście mieszkać u Marion :)
Rozgardiasz w czasie pakowania przed wyjazdem na Reunion |
Pakowanie
Jak zmieścić wszystkie bardzo ważne i potrzebne do życia rzeczy w piętnastokilogramowym plecaku? Ciągle się tego uczę i z każdym wyjazdem idzie mi coraz lepiej, a Rodzice z przymrużeniem oka wspominają jak zawozili mnie samochodem na wymianę do Francji i bagażnik ledwo się domykał (w drodze powrotnej nie tylko bagażnik, ale także boczne drzwi nie chciały się zamknąć :D). Przy pakowaniu skorzystałam z listy Asi i Pawła. Trochę ją zmodyfikowałam po tym, jak od organizatorów Summer Academy otrzymałam "Guide on Dress code". W przewodniku (ze zdjęciami!) zostało opisane to, jak powinniśmy ubierać się w czasie seminarium (na otwarcie, zamknięcie konferencji, w czasie wykładów, czy wycieczek terenowych). Zakryte ramiona, kolana, stonowane kolory, płaskie buty z zakrytymi palcami (czy skarpetki i sandały się liczą? :P); na oficjalne okazje sukienki, na nieoficjalne koszule i spodnie – nie są to rzeczy, które zabieram w podróż z plecakiem. Trochę pokombinowałam i udało się skompletować (małą!) garderobę.Do moich przedwyjazdowych łupów zalicza się (różowa!) kurtka przeciwdeszczowa (kupiona w Decathlonie), którą można zwinąć i wtedy jest wielkości paczki chusteczek do nosa, przy tym prawie nic nie waży.
Jako, że tam gdzie będę jest bardzo ciepło, nie zabieram śpiwora, tylko bawełniany worek (poznałam to chodząc w Alpy z moją rodziną goszczącą – nie mogli wyjść ze zdumienia, że nie znam takiego wynalazku), także kupiony w Decathlonie.
W podręcznym plecaku (który z tyłu, w części, która przylega do pleców, jest tak fajnie wygięty, że powietrze może sobie swobodnie przepływać) mam laptopa, lustrzankę (pożyczoną od Gosi – dziękuję!), kamerę z wypożyczalni Podróżnickich (Ani i Kubie także dziękuję, bo dzięki nim dalej będę mogła zamęczać Was po powrocie filmikami (może nawet wystąpią w nich koguty! :D)).
W plecaku znalazło się także miejsce na książkę, przewodnik po Malezji i teczkę z biletami, a także na inne niezbędne do przetrwania, na przykład w samolocie, przedmioty (mp3, chusteczki, poduszka, bidon z wodą, latarka, okulary).
Poniżej moja "lista pakunkowa"
Ogólne:plecak duży (75l)
plecak mały (20l)
przeciwdeszczowy ochraniacz na plecak
worek bawełniany
ręcznik z mikrofibry
latarka
zestaw do spania (opaska na oczy, zatyczki do uszu)
przewodniki
dziennik podróży, dwa długopisy, ołówek, zakreślacz
książki do czytania
upominki z Polski (książka po angielsku o Cieszynie, mała butelka wódki, magnesy)
okulary przeciwsłoneczne
Dokumenty:
paszport
prawo jazdy
bilety lotnicze
książeczka szczepień
ubezpieczenie + ogólne warunki ubezpieczenia
ksera dokumentów (paszport, dowód osobisty, bilety lotnicze)
etui na karty bankowe i inne dokumenty oraz pieniądze
portfel
Wyżej wymienione rzeczy znajdą się w nerce (którą mam ciągle przy sobie) i saszetce (w podręcznym plecaku)
Elektronika:
telefon + ładowarka + słuchawki
aparat fotograficzny + ładowarka i baterie zapasowe
futerał na aparat fotograficzny
przejściówki elektryczne
stara mini mp3
laptop + ładowarka
Ubrania:
buty x3 (sportowe i sandały + nicnieważące baletki (spełniające funkcję zakrytych butów na konferencję :D))
klapki pod prysznic
kurtka przeciwdeszczowa
polar, sweter
spodnie długie x1
spodnie za kolano (getry)
krótkie spodenki
długa spódnica i sukienka (na oficjalne okazje w czasie konferencji)
szorty
1 koszulka z krótkim rękawem
3 koszulki na ramiączkach
biała koszula z krótkim rękawem
koszula z długim rękawem
bielizna
piżama
strój kąpielowy
duża bawełniana chusta (na głowę, na szyję)
kapelusz
Kosmetyki (w płynie przelane do 100ml butelek):
szampon
płyn do mycia
szczoteczka i mini pasta do zębów
krem do twarzy
krem z filtrem UV
chusteczki higieniczne
maszynki do golenia
podpaski, tampony
Apteczka:
plastry, gaziki jałowe, bandaż
woda utleniona w chusteczkach
przeciwgorączkowe: aspiryna, fervex
przeciwbólowe, rozkurczowe: apap
repelent przeciw ukąszeniu owadów
lek na malarię
penseta, obcążki, mały pilniczek
Przydatne drobiazgi:
zestaw do szycia – nici, igła, agrafki
kilka gumek recepturek
Z takim ekwipunkiem mogę zacząć podróż. Pierwszy raz w Azji, pierwszy raz w Malezji, w Singapurze, na Filipinach, pierwszy raz w pojedynkę tak daleko. Zapraszam Was do śledzenia moich azjatyckich przygód :) Za chwilę mam samolot, tak więc do napisania, już z Azji!
Całą Azję południowo-wschodnią przejechałem 5-krotnie. Na nic się nie szczepiłem i żyję. :) Z tego co napisałaś, będziesz w takich miejscach, gdzie malaria nie jest problemem. W Singapurze jest bardziej sterylnie, niż można sobie wyobrazić, a KL - małe i też czyste miasteczko (jak na Azję), może z wyjątkiem Chinatown. Na Filipinach koniecznie polecam południowe plaże na Palawanie. Rewelacja. Ostatnio te plaże wygrały jakiś światowy ranking (Lonely Planet?) i rzeczywiście robią niesamowite wrażenie.
OdpowiedzUsuńA propos ekwipunku... Moim zdaniem nie warto brać żadnych ubrań, ponieważ tam można kupić je po taniości, zwłaszcza, że fabryki ma tam mnóstwo firm odzieżowych, np. GAP w Malezji. A leków też bym nie brał. Oni w tej dzikiej Azji mają apteki. :D
Pozdrawiam i czekam na relację. :-)
Leki na malarię będę brała tylko jeśli pojedziemy do "strefy", bo w Manili i okolicach nie ma takiej potrzeby, a Malezja i Singapur, tak jak piszesz, są bezpieczne.
UsuńCo do Filipin, to jeszcze nie mam planu, dalsze wyjazdy będą uzależnione od studiów Marion :)
Starałam się wszystko ograniczyć do minimum, dlatego też w moim plecaku jest tyyyle wolnego miejsca, no ale też nie zamierzam spędzić pierwszych dni po przylocie na polowaniu na ubrania ;) A niektóre leki nawet lepiej kupować na miejscu, bo są dostosowane do tamtejszych warunków (np. jakieś specyfiki na problemy żołądkowe). Mam nadzieję, że nie będą mi potrzebne :)
Pozdrawiam i dzięki za komentarz :)
Karolinko, a ten zestaw do szycia, to Ty sama wykorzystasz?
OdpowiedzUsuńNie, zadzwonię po mamę, w końcu krawcowa, co nie? :D
UsuńŚwietny wpis, a w zasadzie przewodnik przedwyprawowy:) Czekam na pierwsze wrażenia z Azji!:)
OdpowiedzUsuńuważaj na siebie, całusy:*
Baw się dobrze. Malezja jest cudowna, ludzie są tam przemili i mówią nawet po angielsku. W szczególności Melaka podbiła nasze serca.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, wszyscy znają angielski i nie ma problemów z komunikacją :) Do Melaki jadę za dwa tygodnie i już się nie mogę doczekać :)))
UsuńPozdrawiam!
Zachwalali i zachwalili :-) Dzięki za linka, dobrze, że Ci się podobało!
OdpowiedzUsuńKiedyś spotkałam ludzi co sami jeżdżą i mają swoją stronę, chyba to było www.1000krokow.pl. Moglibyście się dogadać i zabierać takich robaczków jak my na zorganizowane wyprawy. Takie małe biuro podróży.
OdpowiedzUsuńTo jest myśl! :) Pozdrawiam ciepło!
Usuń