Świeże ryby, soczyste oliwki i pyszne owoce, do tego
schłodzona sangria. W porównaniu do Francji, Włoch czy Niemiec, w Hiszpanii można
zjeść za naprawdę małe pieniądze. W Maladze i Granadzie znajdziemy zarówno
niewielkie bary oferujące tapas, przytulne restauracje, jak również klimatyczne
winiarnie pełne starych beczek.
Życie codzienne Hiszpanów odróżnia ich od mieszkańców innych krajów Europy. Obiad, spożywany zazwyczaj dopiero koło 14h sprawia, że także kolację jadają późno, czyli dopiero koło 21h-22h. Po przyjeździe do Malagi byłam bardzo głodna. Moi CouchSurferzy - Marta i Miguel zasugerowali, żebym się pospieszyła (było koło 16h), bowiem nawet w Maladze - mieście, które jest oblegane przez turystów, restauratorzy robią sobie sjestę i restauracje zamknięte są od 16h/17h do wieczora.
Udałam się więc do centrum, gdzie wybrałam przyjemnie wyglądającą restaurację, w której stoły zaaranżowane były na wielkich beczkach, w których trzymane jest wino. Siedząc na wysokich stołkach przy beczkach i kontuarach, grupy Hiszpanów oraz turyści relaksowali się przy szklance sangrii i tapas.
Tapa w języku hiszpańskim oznacza pokrywkę, wieczko). Tapas są to niewielkie przekąski podawane zazwyczaj do napojów (np. do piwa) w hiszpańskich barach, tawernach czy małych restauracjach. Zwyczaj ten wywodzi się właśnie z Andaluzji, którą miałam okazję odwiedzić.
Tapas najlepiej popić szklanką schłodzonego piwa (cerveza) - o smaku Alhambry przeczytacie tutaj: Piwne podróże - Alhambra Reserva 1925 .:) - lub wina. Moim ulubionym stało się Tinto de verano (czerwone wino z lemoniadą/oranżadą/spritem).
W Maladze i Granadzie bary spotykałam na każdym kroku. W najwęższych uliczkach znajdowało się miejsce, żeby wcisnąć mały stoliczek, albo ludzie po prostu stali przy kontuarach, rozmawiając i spożywając różne pyszności na stojąco. Nawet w małym miasteczku Mollina (3,5 tysiąca mieszkańców), w którym odbywało się University on Youth and Developement, było kilka barów, w których miejscowi spędzali wieczory. Prawie dwustu uczestników konferencji upodobało sobie bar Pacos, w którym przez tydzień tętniło życie do wczesnych godzin rannych (pewnie to, co właściciel Pacos zarobił przez tydzień naszego pobytu, starczy mu do kolejnej edycji UYD;)).
Życie codzienne Hiszpanów odróżnia ich od mieszkańców innych krajów Europy. Obiad, spożywany zazwyczaj dopiero koło 14h sprawia, że także kolację jadają późno, czyli dopiero koło 21h-22h. Po przyjeździe do Malagi byłam bardzo głodna. Moi CouchSurferzy - Marta i Miguel zasugerowali, żebym się pospieszyła (było koło 16h), bowiem nawet w Maladze - mieście, które jest oblegane przez turystów, restauratorzy robią sobie sjestę i restauracje zamknięte są od 16h/17h do wieczora.
Udałam się więc do centrum, gdzie wybrałam przyjemnie wyglądającą restaurację, w której stoły zaaranżowane były na wielkich beczkach, w których trzymane jest wino. Siedząc na wysokich stołkach przy beczkach i kontuarach, grupy Hiszpanów oraz turyści relaksowali się przy szklance sangrii i tapas.
Tapa w języku hiszpańskim oznacza pokrywkę, wieczko). Tapas są to niewielkie przekąski podawane zazwyczaj do napojów (np. do piwa) w hiszpańskich barach, tawernach czy małych restauracjach. Zwyczaj ten wywodzi się właśnie z Andaluzji, którą miałam okazję odwiedzić.
Skąd się wzięło tapas? Dawniej Andaluzyjczycy pijąc
wino szklankę przykrywali plasterkiem suchej kiełbasy, aby chronił przed
muchami. Z czasem zaczęto dodawać cienką kromkę chleba z różnymi dodatkami. Dziś tapas mają różne formy. Zamawiając tapas, można za niewielką cenę (3-6 euro) zjeść kompletny posiłek. Ser, szynka, kiełbaski chorizo, ryby, owoce morza, oliwki - do wyboru, do koloru. Przekąski występują w różnych porcjach - od pojedynczej porcji, do większej (media ración) lub ración.
Jamón serrano |
Tapas najlepiej popić szklanką schłodzonego piwa (cerveza) - o smaku Alhambry przeczytacie tutaj: Piwne podróże - Alhambra Reserva 1925 .:) - lub wina. Moim ulubionym stało się Tinto de verano (czerwone wino z lemoniadą/oranżadą/spritem).
W Maladze i Granadzie bary spotykałam na każdym kroku. W najwęższych uliczkach znajdowało się miejsce, żeby wcisnąć mały stoliczek, albo ludzie po prostu stali przy kontuarach, rozmawiając i spożywając różne pyszności na stojąco. Nawet w małym miasteczku Mollina (3,5 tysiąca mieszkańców), w którym odbywało się University on Youth and Developement, było kilka barów, w których miejscowi spędzali wieczory. Prawie dwustu uczestników konferencji upodobało sobie bar Pacos, w którym przez tydzień tętniło życie do wczesnych godzin rannych (pewnie to, co właściciel Pacos zarobił przez tydzień naszego pobytu, starczy mu do kolejnej edycji UYD;)).
Z kolei w Granadzie wszędzie były...kebaby! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz