Wpisy

Fotograficznie: Alpy Francuskie




-Chciałabym znowu pojechać w Alpy.
- A co, już raz byłaś?
- Nie, już raz chciałam.

Lipiec 2009 i 2011 roku. Dzięki uprzejmości mojej rodziny goszczącej (u której spędziłam 2 miesiące na wymianie AFS na przełomie 2008 i 2009 roku) pojechałam w Alpy.

W czasie dwóch pobytów (każdy trwał tydzień) miałam szansę zobaczyć z bliska najwyższe szczyty Europy. W 2009 roku udaliśmy się do Parku Narodowego Vanoise. Z kolei w lipcu 2011 roku mieliśmy treking wokół szczytu Vallaisonnay (rozpoczynając od Refuge de Laisonnay w gminie Champagny en Vanoise).

Przez tydzień mieliśmy przejść wcześniej zaplanowaną trasę. Codziennie zmienialiśmy schronisko, w którym spaliśmy. Im wyżej się wspinaliśmy, tym mniej luksusowe były warunki w schroniskach. W pierwszym, przy którym zostawiliśmy samochód, spaliśmy w dwu, trzy osobowych pokojach. W kolejnym schronisku w wieloosobowych salach na piętrowych łóżkach. Na 3 tysiącach metrów nad poziomem morza spaliśmy w małej, najwyżej dziesięcioosobowej chatce, którą ogrzewaliśmy rozpalając wieczorem w kominku. W prowizorycznej łazience nie było ciepłej wody, a toaleta mieściła się w drewnianym pomieszczeniu z dziurą w ziemi. 


Noc w takim przybytku jednak nie należała do najtańszych. "Darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby", ale o ile mnie pamięć nie myli, we francuskich schroniskach za noc z wyżywieniem płaci się od 15 do 40 euro. My (jak na Francuzów przystało) mieliśmy wykupione: czterodaniową kolację w wieczór, w który doszliśmy do danego schroniska, śniadanie oraz piknik na drogę (czyli all inclusive). Dodatkowo przez tydzień nosiłam w dziesięciokilogramowym plecaku kilogram suszonych śliwek, które zjedliśmy ostatniego dnia naszego trekkingu.


Tydzień bez telefonu, telewizora (którego w sumie już nie oglądam od 3lat), komputera. Tylko góry, kilku towarzyszy (od których można się odłączyć i podążać własnym tempem do celu). Taki tydzień w wyizolowanym i dalekim od cywilizacji miejscu, był mi potrzebny, zwłaszcza po pierwszym roku studiów.

 

Jednego popołudnia nawet sam Mont Blanc odkrył przed nami swoje oblicze.


Le Lac Vert. Piękne, zielone jeziorko, z przeźroczystą wodą.


Kompleks turystyczny Val Thornes

 
A w ten sposób dostarczane jest jedzenie do schronisk położonych w trudno dostępnych miejscach.

 
 

Zwierzęta, które spotkaliśmy :)

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz