Lubię wyspy, ich ograniczoną przez wody morskie powierzchnię, zmieniający się krajobraz. Odwiedzenia Phillip Island nie miałam jednak w planach, ale jedna z Australijek, którą poznałyśmy w drodze do Melbourne, tak się zachwycała tą wyspą, że postanowiłyśmy zatrzymać się na niej na jedno popołudnie. Jako że miejsce to dzieli od Melbourne niewiele ponad sto kilometrów, Phillip Island jest chętnie wybierana przez mieszkańców stolicy stanu Victoria na weekendowe i wakacyjne wypady...
Phillip Island zamieszkuje jedynie 7 tysięcy osób, jednak w ciągu roku wyspę odwiedza około 3,5 miliona turystów. Jej powierzchnia jest całkiem płaska, a brzegi są wciąż dziko-porośnięte , tylko w kilku miejscach przekształcone ręką człowieka. Urocze domki na wybrzeżu są idealnym miejscem, żeby na kilka dni uciec od zgiełku miasta.
Na tej zielonej wyspie spędziłyśmy całe popołudnie. Pojechałyśmy na spacer na jej południowo-zachodni kraniec. Jak widzicie na powyższych zdjęciach, ścieżki spacerowe w Australii są świetnie przygotowane. Rzadko kiedy były nieoznaczone i źle utrzymane. Nad morzem najczęściej można chodzić po drewnianych pomostach przy brzegu, a schodami zejść na samą plażę.
Już dawno przygotowywanie i wybieranie zdjęć do posta nie sprawiało mi takiej przyjemności! Te soczyste kolory to wcale nie sprawa photoshopa, czy innych programów ulepszających. Chociaż w Australii kończy się zima, natura jest już w pełni gotowa na przywitanie wiosny! :)))
Na obiad zatrzymałyśmy się na (jakże by inaczej;)) fish&chips. Tym razem wybrałyśmy miejsce polecane przez backpackerską biblię Lonly Planet. W White Salt (Adres: 7 Vista Pl, Cape Woolamai VIC 3925) zamówiłyśmy "zestaw dla dwóch" składający się z dwóch ryb, czterech krążków kalmarów, dwóch "ciastek" z ziemniaków i frytek. Ryby były świeże i pyszne, a ciastka trochę przypominały nasze placki ziemniaczane. Miałyśmy małe trudności z dokończeniem tej gigantycznej porcji.
W Australii jest teraz końcówka zimy, więc stosunkowo szybko robi się ciemno. Koło 17h pojechałyśmy na samo południe Phillip Island, gdzie jeszcze przed zmrokiem przespacerowałyśmy się wzdłuż dziko porośniętego brzegu. Oglądając zachód słońca w jednej z zatok utwierdziłam się w przekonaniu, że po prostu uwielbiam australijskie niebo, o każdej porze dnia i nocy <3
Piękne widoki! <3
OdpowiedzUsuńprzepiękne krajobrazy - tak zgadzam się, że szlaki turystyczne i ścieżki są wyśmienicie przygotowane w Australii i Oceanii - rzut beretem masz do Nowej Zelandii a tą Ci bardzo polecam, nie będziesz rozczarowana, pozdrawiam, Ella
OdpowiedzUsuńWybadam szlaki Nowej Kaledonii, na Nową Zelandię jeszcze przyjdzie czas, ale to też jest jedno z moich podróżniczych marzeń :)) Pozdrowienia!
Usuń