Francesca z Włoch, Marín i Tinna z Islandii, Alex ze Szwajacarii, Laura z Francji, Petra z Czech, Hannah z Flandrii i wiele dziewczyn z Polski… Co łączy te dziewczyny? Poza tym, że są moimi koleżankami, wszystkie w poniedziałek opublikowały na Facebook’u manifest #MeToo/#JaTeż. Statusy wpisywane przez kobiety z całego świata oznaczają, że doświadczyły one przemocy seksualnej. Inicjatorką akcji jest amerykańska aktorka Alyssa Milano. Za namową przyjaciółki zamieściła tweeta, w którym poprosiła kobiety, które były molestowane seksualnie, by opublikowały status z hasztagiem #MeToo.
If you’ve been sexually harassed or assaulted write ‘me too’ as a reply to this tweet. pic.twitter.com/k2oeCiUf9n— Alyssa Milano (@Alyssa_Milano) 15 października 2017
I chociaż nie biorę udziału w internetowych łańcuszkach, to ta akcja naprawdę dała mi do myślenia.
Tym bardziej, że… #JaTeż.
Dzisiaj nie będę przytaczała przykładów z polskiej, czy francuskiej codzienności, kiedy doświadczałam molestowania słownego lub pozawerbalnego (poprzez dwuznaczne gesty). Chcę jednak podzielić się z Wami moimi kaledońskimi doświadczeniami – antropolożki prowadzącej badania terenowe.
Nawiązywanie relacji w czasie badań terenowych, opiera się na tym, że jako badaczka, zwracam się z określoną prośbą do moich respondentów, najczęściej mężczyzn. Zdarza się, że wielokrotnie staram się skontaktować z moimi rozmówcami. Wiadomym jest, że muszę tak się przedstawić i zaprezentować, żeby chcieli się ze mną spotkać. Może to stwarzać u moich interlokutorów różne oczekiwanie, zupełnie niezależne od moich intencji, a czasem wręcz sprzeczne z nimi. Podczas gdy moim celem jest nawiązanie relacji w celach naukowych, moi rozmówcy mogą mieć jakieś zamysły seksualne. Jest to tym bardziej zauważalne, że moimi rozmówcami – jak wspomniałam – w większości przypadków są mężczyźni. Do tego znajduję się w społeczności i kulturze w które wpisana jest „męska dominacja”. Chociaż zwyczajowa rola kobiet jest bardzo ważna, to wciąż mężczyzna ma ostatnie słowo. Kobieta widziana jest poprzez pryzmat dzieci, które temu mężczyźnie urodzi i to one stanowią o jej wartości.
Kwestie kontaktów seksualnych badacza z respondentami, zarówno słownych, jak i fizycznych, są metodologiczną kwestią tabu. Przez pięć lat studiów etnologicznych, nikt mi nie powiedział, jak powinnam się zachować w dwuznacznej i bardzo niezręcznej dla mnie sytuacji. Nie dowiedziałam się również, że moja płeć będzie miała znaczenie w czasie badań terenowych, ani jak mam się zachować, słysząc różne docinki, deklaracje, czy seksistowskie uwagi. Na przykład, kiedy w czasie trwającego kilka godzin wywiadu, mój respondent nagle przestaje mówić, wpatruje się we mnie i mówi: „Masz piękne oczy”, albo „Cudownie się uśmiechasz”. Inny nagle chwyta mnie za rękę i zaczyna mi z niej wróżyć moją miłosną przyszłość. Jeszcze inny podczas rozmowy co chwilę robi seksualne aluzje i podkreśla, że Kanakowie z natury zdradzają swoje żony.
Czy moi rozmówcy powiedzieli by to samo, gdyby naprzeciwko nich nie siedziała 25-letnia kobieta, tylko młody mężczyzna?
Inna sytuacja. Przechodzę kontrolę na lokalnym lotnisku przed wylotem na Ile des Pins. W ręku trzymam gałąź hibiskusa, którą podarowała mi znajoma. W czasie kontroli spotykam jednego z mieszkańców wyspy, z którym przeprowadzałam kiedyś wywiad. Patrzy na tę nieszczęsną gałąź i mówi: „Karolina! Wyłożymy sobie hibiskusem pod matą i będziemy na niej razem spać!”. Wszyscy mężczyźni w kolejce wybuchają śmiechem, a ja, zakłopotana, szukam jakiejś mądrej riposty. Bez skutku. I jeszcze jedna sytuacja z przed kilku tygodni. Jesteśmy z Tomkiem na wyspie Ouvea, na stopa zabiera nas trzech chłopaków. Jest bardzo miło, postanawiają pokazać nam wyspę. Spędzamy razem ponad godzinę, na koniec jeden z nich prowadzi nas na małą plażę, na której chcemy zostać z Tomkiem. Proponuje, że jeśli nie uda nam się złapać stopa, to mamy do niego zadzwonić i odwiezie nas do schroniska. Wymieniamy się numerami telefonów. Udaje nam się coś złapać, więc nie zawracamy mu głowy. On jednak dzwoni, żeby zapytać czy wszystko u nas dobrze. Miło – myślę sobie. Dzwoni też kolejnego dnia i jeszcze następnego. Po dwóch tygodniach, kiedy uprzejmość zamienia się w natarczywość, przestaję odbierać telefony od niego. Nie daje za wygraną i zaczyna wysyłać mi SMSy. Że mu się spodobałam, że mnie polubił… Byłabym przerażona, gdyby nie to, że był ze mną Tomek, a mój „adorator” został na Ouvei...
Ceremonia gestu zwyczajowego w dniu tradycyjnego ślubu. Bardzo wyraźnie widać płciowy podział przestrzeni na część męską i kobiecą. |
Podczas mojego pobytu na Nowej Kaledonii muszę stawiać czoła wielu sytuacjom. Niektóre z nich są niezręczne i wprowadzają mnie w zakłopotanie. Wciąż brakuje mi asertywności i ciętego języka, co pozwoliłoby mi lepiej zareagować na dwuznaczne komentarze, zaczepki, czy pseud-żarty. Bardzo często, czując się bezradna, zastanawiam się, czy doświadczam tego właśnie dlatego, że jestem młodą kobietą? Kiedy we wtorkowy poranek przeglądałam Facebook’a, byłam przerażona. Internetowa akcja #JaTeż uświadomiła mi, że problem molestowania i przyzwolenia na nie jest ogromny i dotyczy kobiet na całym świecie! Stygmatyzacja seksualna jest nie tylko poniżająca, ale stanowi także zagrożenie. Bardzo łatwo jest przekroczyć granicę. A przekraczanie granic najczęściej zaczyna się od słów...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz