Wpisy

Polska wystawa na Pacyfiku


Powoli dobiega końca nasz pobyt na Nowej Kaledonii. Czas minął bardzo szybko, dużo się działo i jeszcze wrócę w blogowej relacji do wspomnień z tegorocznej podróży na Pacyfik. W dzisiejszym artykule chcę podzielić się z Wami czymś, co zajmowało mi głowę i czas przez ostatnie tygodnie - pierwszą wystawą, którą miałam szansę przygotować dla Muzeum w Bourail. Wystawą niezwykłą, bo dotyczącą naszego rodaka - Antoniego Berezowskiego. Słyszeliście już o nim? Znacie jego historię? Dzisiaj opowiem Wam o tym dlaczego zainteresowałam się tą postacią i co wynikło z moich poszukiwań.

Kiedy w 2016 roku pierwszy raz dotarłam do Bourail, dowiedziałam się, że przy wyjeździe z wioski w stronę północy znajduje się miejsce nazywane przez miejscowych "Wzgórzem Polaka". Odkryłam również historię Antoniego Berezowskiego i równolegle z pracą badawczą dotyczącą rozwoju turystyki w gminie, postanowiłam zagłębić się w informacje dotyczące Berezowskiego. Proces ten trwał wiele miesięcy. W Polsce dotarłam do różnych źródeł, w których została opisana historia tego królobójcy, okazało się również, że dotychczas nie znano dokładnej daty śmierci Berezowskiego. Po powrocie na Nową Kaledonię w 2017 roku zaczęłam szperać w kaledońskich archiwach w Nouville. Znalazłam tam kilka interesujących materiałów, między innymi akt śmierci, z dokładną datą, a także mapę posiadłości, którą Berezowski otrzymał w Bourail. To wszystko zainspirowało mnie do podzielenia się z szerszym gronem historią tego Polaka, poprzez przygotowanie tablicy wystawowej dla Muzeum w Bourail.


Antoni Berezowski - polski królobójca czy bohater?


Berezowski urodził się w 1847 roku i dorastał w czasach Rozbiorów Polski. W 1863 roku, kiedy miał 16 lat, wziął udział w Powstaniu Styczniowym. Po powstaniu wyemigrował do Francji. Będąc w Paryżu dowiedział się, że do francuskiej stolicy przybędzie car Rosji. Chcąc odzyskać wolność dla swojego kraju, Berezowski zaplanował zamach na życie cara Aleksandra II. W Lasku Bulońskim oddał strzał w kierunku napoleońskiej dorożki, wiozącej Aleksandra II, ale chybił. Oddany w ręce policji, Berezowski został poddany procesowi sądowemu. Udało mu się uniknąć kary śmierci, jednak został zesłany do więzienia na Nowej Kaledonii. W 1884 r. Berezowski uzyskał ziemię w wiosce Bourail, gdzie mieszkał ponad dwadzieścia lat, odizolowany od świata, 17 000 kilometrów od ojczyzny. Zmarł 22 października 1916 roku. Miał 69 lat, z czego 49 lat spędził na wygnaniu na Nowej Kaledonii.


Bardzo cieszę się, że mogę podzielić się tą niezwykłą historią z szerszą publicznością. Cieszę się również, że udało się zorganizować inaugurację wystawy przed moim wyjazdem. To nie było takie proste. Projekt graficzny tablicy przygotowywał zdalnie Kamil Wróbel, mąż mojej przyjaciółki. Kiedy projekt był gotowy, czekałam na akceptację dyrektorki Muzeum. Potem na druk. Wszystko działo się w wyspiarskim tempie, a ja myślałam, że prędzej osiwieję, niż ujrzę tablicę na ścianie w Muzeum. Gotowa tablica miała być w Muzeum w poniedziałek, jednak okazało się, że w czasie druku wystąpił jakiś problem. Udało się go rozwiązać do wtorku po południu. Potem czekaliśmy na potwierdzenie obecności na inauguracji bardzo-zajętego-mera. W środę rano napisał, że ma czas tylko w czwartek o godzinie 8 rano...


Kiedy w środę koło południa dzwoniłam do Jean-Pierr'a Aïfy (bardzo ważnego kaledońskiego polityka, w sile wieku - w tym roku skończył 80 lat - który przez ponad 30 lat był merem wioski), aby zaprosić go na inaugurację, Pan Aïfa stwierdził: "oczywiście, że będę, Tobie nie można odmówić, ale Karolina, zapraszasz mnie na jutro rano! Ty już jesteś jak Kanakowie!". No tak, trochę na Kaledonii musiałam zmienić podejście i zacząć - jak Kanakowie i ogólnie Kaledończycy - mniej przejmować się różnymi konwenansami. Finalnie inauguracja odbyła się w obecności obecnego mera wioski, jego dwóch zastępców, Pana Aïfy, a także moich kaledońskich znajomych, którzy zrobili mi wielką przyjemność zjawiając się w ten czwartkowy poranek w Muzeum. Dla niektórych z nich była to pierwsza wizyta w tym miejscu :D


Jeśli dotrzecie kiedyś na Nową Kaledonię, pamiętajcie, że w Muzeum w Bourail jest kawałek historii naszego kraju. Cieszę się, że mogłam się nią podzielić!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz