Dostałam pracę! W IT! Pewnie przecierasz oczy ze zdumienia i zastanawiasz się, jak to się stało, że ja – antropolożka – zamiast na uniwersytecie wylądowałam w firmie tworzącej innowacje. Przyznam szczerze, że ja też wciąż nie mogę wyjść ze zdumienia. Jaka była moja droga do miejsca, w którym jestem teraz? Jak wyglądał proces szukania pracy i rekrutacji i które z moich umiejętności przydały się w nim najbardziej? Zapraszam Cię do przeczytania artykułu, w którym dzielę się moimi doświadczeniami!
Praca na pełen etat? Chyba za karę!
Kiedy pięć lat temu kończyłam magisterkę z etnologii i antropologii społecznej, dalsza nauka i kształcenie w ramach studiów doktoranckich wydawało mi się naturalne. Mając 23 lata nie chciałam iść do stałej pracy. Etat, przywiązanie do jednego miejsca i ograniczony urlop wydawały mi się być karą, której nie wynagrodzi pensja spływająca co miesiąc na konto. Jednocześnie znałam polskie realia i wysokość stypendiów doktoranckich, które – jak kiedyś pisał Michał Rusinek są źródłem gorzkiego dowcipu: czym różni się doktorant od balkonu? Balkon utrzyma rodzinę (Michał Rusinek: Nic zwyczajnego. O Wisławie Szymborskiej). Udało mi się jednak dostać trzyletni kontrakt badawczy we Francji, dzięki czemu miałam dużą niezależność (nie tylko finansową) i możliwość pełnego poświęcenia się pracy naukowej. Cztery wyjazdy badawcze na Nową Kaledonię składające się na ponad rok spędzony w terenie, przygotowywanie artykułów, gościnnych zajęć, udział w konferencjach, no i w końcu pisanie pracy doktorskiej pochłaniały mój czas w ostatnich latach. Nie byłabym sobą, gdybym dodatkowo nie angażowała się w milion różnych przedsięwzięć (Festiwal Kino na Granicy, warsztaty z AFS, czy festiwale podróżnicze). Te pięć lat było także pod znakiem wyjazdów i przeprowadzek. Musiała nadejść globalna pandemia, żebym w końcu przystopowała i zastanowiła się, co zrobić z życiem #podoktoracie.
Przeczytaj artykuł
Wieczne wakacje! Czyli o blaskach i cieniach pracy pełnoetatowego etnologa
Moje pierwsze kroki w kierunku UX
Początkiem 2017 roku wybrałam się na warsztaty "Etnografia podstawą projektowania", zorganizowane w Bemowskim Centrum Kultury. To właśnie wtedy po raz pierwszy zetknęłam się z User Experience (doświadczenie użytkownika) i Service Design (projektowanie usług). Seminarium, prowadzone przez Monikę Sznel i Agnieszkę Zwolińską, było połączone z praktycznymi warsztatami, podczas których mieliśmy możliwość sprawdzić, jakie są możliwości zastosowanie etnografii w projektowaniu rozwiązań. Byłam zachwycona tym spotkaniem! Uświadomiłam sobie, że umiejętności, które nabywam w czasie studiów antropologicznych, mogę wykorzystać również do projektowania usług, urządzeń, aplikacji. Z BCK wyszłam zapisanym notatnikiem i głową pełną pomysłów. Półtora miesiąca później wyjeżdżałam na Nową Kaledonię, gdzie miałam zostać do końca roku. Mając świadomość, że doktorat jest priorytetem, postanowiłam działania prowadzące mnie w stronę UX odłożyć na później. Dołączyłam jednak do UXowych grup na Facebook'u, polubiłam strony różnych projektantów i zaczęłam, pasywnie i na odległość, śledzić to, co dzieje się w UXowym świecie.
Badania etnograficzne na Nowej Kaledonii, opracowywanie wyników, analizy i w końcu pisanie pracy pochłonęły mnie totalnie w 2018 i 2019 roku. Gdzieś tam z tyłu głowy wciąż miałam jednak projektowanie UX, któremu zaczęłam poświęcać coraz więcej uwagi zwłaszcza, że coraz więcej kolegów i koleżanek "po fachu", czyli po etnologii, kierowało swoje kroki w kierunku UX (uściski dla Adama, który jest dla mnie wielką inspiracją!). Jesienią 2019 roku spotkałam się z Agnieszką Zwolińską, która zachęciła mnie do spróbowania swoich sił w tej branży i uświadomiła, że jako etnolożka jestem idealną kandydatką na stanowisko badaczki i projektantki doświadczeń użytkowników. W przerwach od pisania doktoratu zaczęłam więc bliżej przyglądać się branży. Śledziłam oferty pracy pojawiające się na grupie na Facebook'u Etnolog pilnie poszukiwany! Praca dla specjalistów od wywiadu. Sprawdzałam, jakie umiejętności i doświadczenie są wymagane od kandydatów na stanowiska UX Researchera. Wciąż jednak wisiał nade mną doktorat, który chciałam skończyć przed podjęciem pracy.
Czy warto studiować etnologię? Przeczytaj artykuł, w którym razem ze znajomymi etnologami i etnolożkami dzielimy się naszymi doświadczeniami!
Konkretne działania i poszukiwanie pracy
Przed rokiem wygrałam zniżkę na udział w warsztatach "UX dla początkujących" Wojtka Kutyły. Chociaż już mieszkaliśmy w Pradze, pojechałam na całodzienne szkolenie do Warszawy, żeby upewnić się, czy UX jest dla mnie. Znowu miałam mnóstwo wiedzy i inspiracji, a także motywację, żeby przekuć moje dotychczasowe doświadczenia badawcze w portfolio i zacząć rozglądać się za pracą. Wojtek podobnie jak Agnieszka był zdania, że moje dotychczasowe umiejętności przydadzą się w pracy w branży UX i że podejmowanie dodatkowych studiów nie jest koniecznością.
Kiedy na horyzoncie powoli zaczął majaczyć koniec pisania pracy doktorskiej, postanowiłam przygotować internetową wizytówkę (w formie strony www). W czasie pandemii wieczorami uczyłam się podstaw kodowania, które – jak uznałam – mogą mi się przydać w późniejszej pracy (skorzystałam ze świetnego kursu Agi Naplochy na platformie Skillshare - rejestrując się na platformę poprzez ten link możecie skorzystać z dwumiesięcznej subskrypcji premium za darmo!). Zapisałam się też na webinary z kreatywnego kodowania (również prowadzone przez Agę). Kiedy moja strona i profil na LinkedInie były gotowe, zaczęłam obserwować czeski rynek i oferty w branży UX, które się pojawiały. Pierwsza rozmowa o pracę na stanowisko badacza UX w firmie tworzącej program dla projektantów nie zakończyła się sukcesem. Chociaż pojawiły się w mojej głowie wątpliwości, czy bez żadnego doświadczenia w biznesie i IT mam jakąkolwiek szansę na etat, albo chociaż staż w tej branży, postanowiłam próbować dalej.
Myślę, że poza networkingiem i poznawaniem historii innych osób, które zdecydowały się pójść UXową drogą, dużą rolę w przygotowaniach do szukania pracy odegrało tworzenie internetowej wizytówki i portfolio. Z boku przyjrzałam się moim dotychczasowym doświadczeniom i zastanowiłam się w jaki sposób mogłabym je wykorzystać na stanowisku badaczki UX. Nie mogłam ukryć, że nie mam zbyt wiele pojęcia o biznesie i IT, chciałam jednak podkreślić, że mam wiele innych umiejętności – takich jak prowadzenie badań jakościowych (wywiadów pogłębionych, obserwacji), zarządzenie projektami, prowadzenie warsztatów – które są wymagane od badaczy doświadczeń. Stworzone portfolio (które ostatecznie skończyłam już po otrzymaniu pracy :D) pozwoliło mi pokazać za pomocą trzech case study procesy badawcze i ich wyniki. Dużo dała mi także praca z mocnymi stronami, które poznałam dzięki Testowi Gallupa, który określa nasze wrodzone talenty i pokazuje, jakie działania są dla nas najbardziej naturalne. Test ten zrobiłam sobie ponad dwa lata temu, ale dopiero teraz wzięłam się za rozpracowywanie moich mocnych stron. Zainspirowała mnie do tego blogowa koleżanka Natalia Kwiatkowska, psycholożka, która kilka miesięcy temu wydała e-book "Jestem Utalentowana". Po przestudiowaniu mojego TOP5, czyli moich pięciu dominujących talentów (aktywator, odpowiedzialność, komunikatywność, zbieranie, ukierunkowanie), doszłam do wniosku, że dobrze odnajdę się w branży UX.
Elementarz UX i najprzyjemniejsza rozmowa o pracę
Covidowe uziemienie sprawiło, że czasu zrobiło się nagle sporo, więc kiedy strona www była już gotowa, wzięłam się za internetowe kursy proponowane przez Interaction Design Foundation – wybrałam te o przygotowaniu portfolio i o Design Thinking. Jednak to, co najciekawsze było dopiero przede mną! Na Dzień Dziecka dostałam od Mamy w prezencie bilet na Elementarz UX. To trzydniowe wydarzenie odbyło się pod koniec czerwca, z wiadomych względów w pełni online. Dzięki temu mogłam na odległość wziąć udział w świetnych wykładach, warsztatach i spotkaniach z ekspertami, a także innymi osobami, które podobnie jak ja zdecydowały się skierować swoje kroki w stronę branży UX. Program Elementarza był bardzo intensywny i wciąż mam do obejrzenia kilka wykładów! To, co interesowało mnie w tej konferencji najbardziej, to wieczorne warsztaty ze specjalistami: warsztaty projektowania z Adamem Karpiszem; warsztaty z projektowania treści, czyli UX Writingu z Kariną Ślęzak; czy warsztaty z budowania portfolio UX z Agnieszką Zwolińską. Co więcej, w ramach Elemntarza mieliśmy możliwość konsultacji naszego portfolio z jednym z ekspertów. Wspólna praca i rozmowy z innymi uczestnikami uświadomiły mi, że jestem na dobrej drodze i że UX jest tym, czemu chcę się poświęcić.
Do 23 września trwa sprzedaż nagrań z konferencji Elementarz UX!
Jeśli interesuje Was temat UX, chcielibyście zagłębić jego tajniki, czy myślicie o przebranżowieniu, to z przyjemnością polecam Wam ofertę Elementarza UX! Możecie kupić jeden z modułów z wykładami z jednego z trzech dni Elementarza (dzień 1, dzień 2, dzień 3), wszystkie wykłady, albo pełny pakiet obejmujący wykłady i warsztaty. Powyższe linki są linkami afiliacyjnymi, co oznacza, że jeśli zdecydujecie się na zakup, otrzymam 10% od każdej transakcji.
Kiedy Elementarz UX trwał w najlepsze, ja miałam moją drugą rozmowę o pracę! Poza pojawieniem się w sieci i przeglądaniem ofert postanowiłam wypróbować też networking. Chociaż moja sieć kontaktów w Czechach jest skromniejsza niż w Polsce, jest jedno źródło, które nigdy nie zawodzi – AFS. Jeden z kolegów – trenerów edukacji międzykulturowej – wspomniał kiedyś, że pracuje w firmie, w której mają zespół UX. Powiedział, że jak będę szukać pracy, mam się odezwać. Tak zrobiłam. Spotkaliśmy się na śniadanie, Adam zabrał mnie do firmy i poznał ze swoim kolegą projektantem. Opowiedzieli mi czym się zajmują i wypytali o moje umiejętności. Okazało się, że w firmie jest dział innowacji, w którym przeprowadza się wstępne badania i testy projektów, które są następnie wdrażanie przez developerów. Adam skontaktował mnie z szefem tego działu, który napisał mi, że chociaż w tym momencie nikogo nie rekrutują, to chętnie się ze mną spotka. Drugiego dnia Elementarza UX pojechałam porozmawiać z Edwardem. Przez dwie godziny opowiadał mi o tym, jak wygląda proces projektowy, jaką rolę odgrywają w nim pracownicy działu innowacji, wypytywał mnie o doświadczenia z badań etnograficznych i opowiadał o swoim terenie w Meksyku (tak! okazało się, że Edward też jest antropologiem). Kiedy zapytał "No i jak Ci się podoba to, co robimy?", bez wahania odpowiedziałam, że "to brzmi jak moja praca marzeń!'. "To świetnie, bo chciałbym Cię zatrudnić!" – usłyszałam i... nie mogłam w to uwierzyć. Upewniłam się, że nie chodzi o staż, albo o pozycję juniora – byłam przygotowana na to, że bez doświadczenia w branży IT może być ciężko przeskoczyć pierwsze "szczebelki". Ustaliliśmy, że pracę zacznę na jesień, tak, żebym mogła w czasie wakacji podgonić pisanie doktoratu. Kilka tygodni później miałam bootcamp, czyli dzień próbny. Dostałam zadanie w ramach realizowanego w firmie projektu, na które przeznaczyłam cały dzień. Po południu przedstawiłam wyniki przeprowadzonych badań i zostałam przyjęta na pokład. Dopiero wtedy dowiedziałam się, na jakiej pozycji będę zatrudniona. Innovation Analyst, kłaniam się.
Za mną pierwszy tydzień w pracy, początki nauki nowej rutyny i wiele nowości! Wciąż jestem mega podekscytowana nowymi zadaniami i wyzwaniami, które na mnie czekają. Chociaż głównym językiem komunikacji w firmie jest angielski, okazało się, że w jednym z projektów, przy którym będę pracować, wymagany jest biegły czeski. Będzie to dla mnie świetna motywacja do szlifowania czeszcziny, zwłaszcza tej pisanej! Ogromnym plusem jest to, że firma prowadzi równolegle wiele działań, w kilku krajach, w tym we Francji i Szwajcarii, co oznacza, że będę mogła wykorzystywać również mój francuski. Myślę, że biegła umiejętność posługiwania się czterema językami, a także moje międzykulturowe doświadczenia zdobyte w różnych krajach były jedną z mocnych stron mojego CV. Zdobywałam je równolegle do nauki w szkole (w czasie wymiany z AFS) i na uczelni (Erasmus w Pradze, studia we Francji, badania terenowe). To właśnie gromadzone przez lata doświadczenia, a także chęć ciągłego rozwoju doprowadziły mnie do miejsca, w którym jestem teraz. Mam nadzieję, że za jakiś czas będzie mi się w nim podobać tak bardzo, jak teraz!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz